Deklaracja Myśli
Mika Johnson
„Uważamy słowo potocznie za cień rzeczywistości, za jej odbicie. Słuszniejsze byłoby twierdzenie odwrotne: rzeczywistość jest cieniem słowa” - Bruno Schulz
Bruno Schulz był polskim pisarzem i artystą wizualnym żydowskiego pochodzenia. Jego twórczość jest uważana za najbardziej oniryczną literaturę XX wieku.
Schulz porzucił swoje doczesne ciało 19 listopada 1942 r. około południa — tego samego dnia, gdy planował uciec przed nazistowskim terrorem ze swojego rodzinnego Drohobycza. Został zamordowany na ulicy, ledwie kilka przecznic od miejsca, w którym się wychowywał. Tamtejszej nocy został pochowany na lokalnym cmentarzu żydowskim, który później sam zniknął z powierzchni ziemi pod ciężarem cegieł i belek zbudowanej po wojnie dzielnicy mieszkaniowej. Istnieje jednak wymiar, w którym Bruno Schulz nigdy nie umarł. Żyje nadal, ponieważ zapisując językiem literatury swoje wspomnienia, marzenia i tożsamość Schulz stał się transcendentny wobec śmierci. Niczym żydowski „Mesjasz” (tytuł zaginionego dzieła Schulza) powraca do nas w XXI wieku, aby wyprowadzić nas z labiryntu materializmu ku zbiorowemu marzeniu. Jest to możliwe dzięki wirtualnej przestrzeni zapoczątkowanej za życia przez Schulza, która teraz rozszerza się na każdy kolejny umysł stykający się z jego twórczością. To właśnie tej przestrzeni — zwanej „Republiką marzeń” — poświęcony jest projekt udostępniany obecnie szerszej publiczności.
Choć założycielem „Republiki” jest Bruno Schulz, na samą przestrzeń składają się pozostałości dawno obumarłych gwiazd. Pochodzi ona z czasów ostatniej ekspansji Wszechświata, przemiany gazów w materię, powstania planet wokół gwiazd i pojawienia się życia na Ziemi 3,7 miliarda lat temu. Wiele lat później mamy małpy posługujące się symbolami, które w drodze ewolucji zyskują samoświadomość, a później również marzenia senne. Przodkowie tego gatunku zwanego homo sapiens są częścią jednego, zbiorowego, wspólnego marzenia rozciągającego się na setki tysięcy lat. Trudno jednak uzyskać dostęp do tego zbiorowego marzenia. Dlatego też radosny dzień narodzin Schulza — 12 lipca 1892 roku — traktujemy jako otwarcie portalu do zbiorowego marzenia, nad którego udoskonaleniem Schulz później przez całe życie pracował. Niczym św. Paweł dzierżący klucze do chrześcijańskiego nieba Schulz stał się kosmicznym strażnikiem czy wręcz namaszczonym architektem wrót do całej „Republiki” będących mostem do świata marzeń.
Ponieważ do „Republiki marzeń” można się dostać jedynie poprzez poezję, trans lub inne senne stany świadomości, udostępniamy internetową Mapę, Instrukcję użytkownika oraz Doświadczenia dźwiękowe, aby dzięki tym kreatywnym kluczom ułatwić dostęp do „Republiki”. Niemniej najważniejsze są intencje. Przyziemny umysł myślący prostymi schematami nie ma tu wstępu, podobnie jak w pełni rozbudzony umysł racjonalny. Rozsądek należy porzucić. Sens musi stać się nonsensem. Wstęp na teren „Republiki” nie jest zatem pozbawiony ryzyka. Nasze systemy operacyjne, które zwiemy kulturą, dostarczają nam odpowiedzi — zarówno naukowych, religijnych, jak i ideologicznych. Rezygnując z tego systemu operacyjnego, narażamy się na niepokój, a nawet terror. Dlatego też wszystkie dzieła na tej stronie mają na celu uchylić bramy punktów dostępu do „Republiki” Schulza, a w efekcie do wspólnego, zbiorowego marzenia.
Nagrodą za wejście do „Republiki marzeń” Schulza jest czysty zachwyt. Niczym kartografowie zagubieni w egzotycznym krajobrazie, stajemy przed szansą (i to całkiem prawdopodobną) na transformacje cielesne, podróże kosmiczne, komunikację z obcymi, a nawet telepatię. Złudne zagadnienia, takie jak czas i przestrzeń, początki i końce, ja i inni, czy nawet kategorie życia i śmierci, rozpływają się zastępowane nowymi pytaniami. W każdym jednak przypadku podczas wizyty w „Republice” Schulza poznajemy jedną prawdę: świat nie składa się z atomów, kwarków czy elektronów. Nie składa się też z ducha. Świat składa się z języka, a poza nim — z marzeń.
„Republika marzeń” odwołuje się do opowiadania Schulza pod tym samym tytułem, które zostało opublikowane w 1936 r. Schulz pisze w nim: „Tu mieliśmy ukonstytuować prawodawstwo nowe i niezależne, wznieść nową hierarchię miar i wartości. Miało to być życie pod znakiem poezji i przygody, nieustannych olśnień i zadziwień. Zdawało się nam, że trzeba tylko rozsunąć bariery i granice konwenansów, stare łożyska, w które ujęty był bieg spraw ludzkich, ażeby w życie nasze włamał się żywioł, wielki zalew nieprzewidzianego, powódź romantycznych przygód i fabuł. Postanowiliśmy stać się samowystarczalni, stworzyć nową zasadę życia, ustanowić nową erę, jeszcze raz ukonstytuować świat na małą skalę wprawdzie, dla nas tylko, ale podług naszego gustu i upodobania”.